23.08.2013

2. "Psychologiczne manewry"

   Nie byłam przekonana do pomysłu Tilla. Pozostałym muzykom z pewnością nie spodoba się to, że jakaś obca dziewczyna rozwiązuje ich prywatne sprawy. Nie bałam się podjąć wyzwania. Bałam się reakcji tych ludzi. Ale tym będę martwić się później.
   Dzwoniłam dziś rano do rodziców. Z początku, kiedy opowiedziałam im wszystko kazali natychmiast skontaktować się z panią Witt, a najlepiej wracać do domu. Nie mogli znieść myśli, że jestem u jakiegoś obcego faceta. Do tego muzyka metalowego. Jak się później okazało, pani Witt znała ojca Tilla. To trochę uspokoiło rodziców. Pani Witt, niestety, nie mogła mnie wspomóc w żaden sposób, bo żyła z renty. Rodzicom też się nie przelewało.
   Tak jakby byłam skazana na Tilla.
   Z resztą, rodzice wiedzą, że ja nie dam się skrzywdzić.
   Podczas śniadania próbowałam jeszcze ubłagać Tilla, by nie stawiał mnie w roli psychologa.
   - Posłuchaj - machnęłam ręką i poczułam ból. No tak, przecież dzień wcześniej zostałam pobita. - Mogę być waszą zespołową stylistką fryzur, ale nie podejmę się zadania, które mi narzuciłeś.
   - Wierzę w ciebie. - skwitował i dalej chrupał z uśmiechem plasterek marchewki.
   - Ach tak? A nie pomyślałeś przypadkiem o twoich kolegach?
   - No przecież chcę, żeby w końcu skończyli się kłócić.
   - Tak, ale może im nie będzie na rękę wylewanie swoich żali obcej, niekompetentnej osobie, do tego dziecku.
   Uniósł brwi jakby chciał powiedzieć "ty się aby dobrze czujesz?". Wzruszyłam ramionami i dokończyłam kawę.
   - Ty masz 19 lat. Jesteś dorosłą kobietą. - mrugnął do mnie. - Poza tym, ten wieczny chaos drażni ich tak bardzo, że będą cię po rękach całować, jak uda ci się pogodzić Richarda i Paula, zobaczysz.
   Może miał on trochę racji, ale i tak pomysł wydawał mi się szalony.
   - Zatem czeka mnie długi dzień?
   - Dlaczego?
   - No bo jak każdy po kolei zacznie opowiadać co mu na sercu leży, to nie wróżę szybkiego rozwiązania sprawy.
   Patrzyłam na Tilla i z każdą chwilą byłam nim coraz bardziej zafascynowana. Nigdy nie spotkałam nikogo takiego. Otaczała go jakaś dziwna aura. Nie wyobrażałam sobie, że ktoś taki mógłby mieć wrogów.
   Wstał. Widok z bliska kogoś o tak niedźwiedziej budowie ciała wręcz zapierał dech w piersiach.
   - Idziemy.
20 minut później...
   Przez całą drogę nie odzywałam się do Tilla. Myślałam o spotkaniu z resztą zespołu i nuciłam "Du Hast", co wywołało dyskretny uśmiech na twarzy Pana Wrażliwego.
   Zatrzymaliśmy się przed jakimś domem. Wyłączenie silnika było równoznaczne z tym, że wysiadamy. Kiedy zapytałam Tilla, czy jakoś ich na to przygotował, zapewnił, że nie mam się o co martwić.
   Czułam, że lada moment zemdleję.
   - Cześć Till, cześć Laura!
   Richard z wyraźną ulgą odszedł od jednego ze swoich kolegów, który miał dziwną fryzurę. Był totalnie pozbawiony grzywki. Poklepał serdecznie po plecach mojego wybawcę a mnie po prostu uściskał. 
   Till  przeszedł do sedna. Opowiedział o wszystkich swoich przemyśleniach, wytoczył argumenty, które według niego miały przekonać resztę do rozmowy ze mną i czekał na reakcję.
   - Nie wiem, czy to jest dobry pomysł. - stęknął gość bez grzywki nie kryjąc swojego niezadowolenia.
   - A ja jestem za. - wtrącił z entuzjazmem wysoki, chudy jak patyk mężczyzna w okularach. - Czasami osoba spoza kręgu sprawy może bardzo pomóc, wnieść coś świeżego. 
   Wszystkie spojrzenia skupiły się na nim.
   - Dobrze mówi. - odezwał się łysy facet z bródką.
   - Dobrze... Till, mógłbyś przedstawić mi kolegów?
   - To jest Christian, ale możesz mówić do niego Flake.
   Wysoki, chudy facet w okularach pomachał mi z rozbrajającym uśmiechem.
   - Tutaj stoi Oliver - wskazał na łysego. - Christoph - krótko ostrzyżony mężczyzna na dźwięk swojego imienia ukłonił się z uśmiechem. - A to jest Paul. - wskazał najniższego z całej szóstki. Bez grzywki.
   Paul tylko burknął coś pod nosem. 
   Super.
   - Ok. Najpierw, chciałabym porozmawiać ze wszystkimi, oprócz Paula i Richarda.
   Udałam się w towarzystwie Tilla, Olivera, Christopha i Flake'a do innego pomieszczenia. Usiedliśmy po turecku na ziemi i chłopaki jeden po drugim zaczęli wylewać swoje żale.
   Rozmawialiśmy bardzo długo. Dowiedziałam się, że zarówno Reesh jak i Paul idą w zaparte i żaden nie odpuszcza. Jeden narzuca drugiemu swoje racje i przez to właśnie ciągle się kłócą. Mając wystarczającą ilość informacji, zaprosiłam do środka dwóch wojowników, a resztę poprosiłam o wyjście.
   Richard usiadł obok mnie, a Paul stał na drugim końcu pokoju nie kryjąc się ze swoim poirytowaniem. Westchnęłam i poklepałam miejsce obok. Prychnął.
   - Nie rób z siebie kretyna większego niż jesteś. - warknął Richard. - Ona chce nam pomóc.
   - Ciekawe. Przecież nic o nas nie wie. Co więc może zrobić?
   Szepnęłam Richardowi na ucho, by wyszedł. Nie był zadowolony, ale spełnił moją prośbę.
   - Posłuchaj, Paul. - podeszłam do niego ostrożnie. - Wiem, że nie powinnam się w to mieszać, ale robię to, bo Till bardzo mnie prosił.
   - Kim ty dla niego jesteś? - jego ton zrobił się bardziej... Człowieczy.
   - Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie. Zrozum. Jesteście zbyt fajnym zespołem, by tak po prostu wszystko zniszczyć. Gracie świetną muzykę, nie rozwalajcie tego.
   - Powiedz to temu palantowi.
   - Paul... Z informacji, które zebrałam wywnioskowałam, że problem nie tkwi tylko w pal... znaczy... Nie tylko Richard ma problem.
   Uśmiechnął się.
   - Ty potrafisz się uśmiechać! Masz przesłodki uśmiech, powinieneś częściej prezentować go światu. A teraz usiądź obok mnie i opowiedz o co tak na prawdę chodzi.
   Jakimś cudem udało mi się przekonać go do mówienia.
   Później, wzięłam na stronę Richarda.
   Następnie, zamknęłam się z nimi i postanowiłam spróbować ich pogodzić.
Półtorej godziny później...
   Reszta chłopaków miała przekomiczne miny, gdy nasze "obrady" dobiegły końca. Pociągnęłam Tilla za sobą.
   - Zrobiłam wszystko, co w mojej mocy. Zobaczymy, co będzie dalej.
   - Dziękuję.
   Wróciliśmy do reszty. Richard i Paul byli jeszcze nieco zdystansowani względem siebie, ale dużo zrozumieli.
   Najważniejsze, by nauczyli się ze sobą współpracować.
***
   Siedzieliśmy z Tillem przed telewizorem. Była godzina 19 i akurat leciał jakiś krwawy horror. Kiedy nagle ktoś zadzwonił do drzwi, zerwałam się z krzykiem, na co Till odpowiedział głośnym rechotem. Poszedł otworzyć. 
   Takiego gościa się nie spodziewałam. Do salonu wszedł niski, słodki mężczyzna bez grzywki - Paul we własnej osobie.
   - Cześć... Nie przeszkadzam?
   - O... - nie kryłam zaskoczenia. - Witaj.
   Usiadł obok mnie. Pachniał tak samo słodko jak się uśmiechał.
   - Till wspominał, że strzyżesz włosy, a ja, no cóż... - przeczesał czuprynę. - Potrzebuję skrócić.
   Uśmiechnęłam się do niego serdecznie. Przytaknęłam na jego prośbę. Po chwili jednak zorientowałam się, że jest problem. Nie mam nożyczek. Till wygrzebał jakieś ze swojej szafki łazienkowej. Zerknęłam na nie i załamałam ręce.
   - No co? 
   - Jak ja mam tym ostrzyc włosy?
   - Niee, one całkiem dobre są. - zaprotestował Paul. - Till kilka razy mnie nimi podcinał.
   Wyobraziłam sobie Tilla przy strzyżeniu. Parsknęłam śmiechem. 
   Postanowiłam spróbować.
   Po 20 minutach mordęgi udało się doprowadzić włosy Paula do ładu. Byłam z siebie dumna, że udało mi się czymś takim nie wyciąć dziur ani "schodów".
   Robiłam sobie herbatę, gdy nagle poczułam, że ktoś dźga mnie oburącz w żebra. Wyprężyłam się. Przeniosłam zaskoczone spojrzenie na osobę stojącą za mną. Napotkałam rozbawione spojrzenie Paula.
   - Nie masz serca... - fuknęłam na niego z udawanym oburzeniem. - Straszyć mnie po takim horrorze. Napijesz się czegoś? 
   - Herbaty. Wiesz, chciałem cię przeprosić.
   - Za co?
   - Że byłem taki niemiły dla ciebie. Ani ja, ani Reesh nie przywykliśmy do takiego modelu zespołu, jest nam ciężko się dogadać.
   Zalałam obie herbaty. Postawiłam kubki na stole i usiadłam obok Paula.
   - Jeżeli ustaliliście, że nie wybieracie frontmana, to musicie nauczyć się współpracować. Rozumiem, że to może być z początku ciężkie, ale warto próbować. - zamyśliłam się - Czy Richard jest dla ciebie tylko palantem?
   Długo nie odpowiadał. Skubał sznurek od woreczka z herbatą. Cierpliwie czekałam, aż coś powie.
   Doczekałam się.
   - Nie... Nie okazuję tego, ale Richard jest dla mnie tak samo dobrym kumplem jak reszta.
   - No właśnie. Wierzę w was.
   - Przeprosiny przyjęte?
   Patrzył na mnie i patrzył. Dobrze, że akurat siedziałam. Podejrzewam, że jakbym stała, usiadłabym z wrażenia. 
   Uległam sile jego hipnotyzującego spojrzenia.
   - Zapomnijmy o sprawie.
   Paul zapytał o to, co mi się przydarzyło. Opowiedziałam mu wczorajsze wydarzenia. Był zszokowany, a na jego twarzy malowało się współczucie i niedowierzanie.
   - Laura. Gdybyś tylko potrzebowała pomocy, pamiętaj, możesz na mnie liczyć. Zawsze.
   - Czy u was dobroć to taka cecha narodowa? - zachichotałam.
   - Tak... Till opowiadał, że ciężko ci przyzwyczaić się do tego. Nie wiem, jak to u was w Polsce wygląda...
   - Tak jak wszędzie. 
***
   Nazajutrz, zaraz z rana wybrałam się na miasto, by poszukać jakiejś pracy. Oczywiście, miałam obok bodyguarda w postaci Tilla. Z jednej strony irytowało mnie to. Nie miałam w końcu 10-ciu lat. Z drugiej strony, było mi miło, że ktoś się o mnie troszczył.
   - Powiedz mi, dobrze dogadujesz się z Paulem? Jest od ciebie młodszy o 8 lat.
   - Nie odczuwam tej różnicy. 8 lat to nie jest tak dużo. Dlaczego pytasz?
   - A, nie, tak po prostu.
   Weszłam do kolejnego salonu. Kolejnego, w którym nie potrzebowano pracownika. Byłam załamana.
   - Nie przejmuj się. - Till próbował mnie pocieszyć - Jutro też jest dzień.
   - A ja tyle słyszałam o zapotrzebowaniu na polskie fryzjerki w Niemczech...
   - Nie możesz poddać się po pierwszym dniu. Jutro będziemy szukać dalej.
   Objął mnie ramieniem i ruszyliśmy w stronę parkingu.
   W drodze do domu postanowiliśmy zrobić spaghetti na obiad. Till kilkakrotnie dziękował mi za rozmowę z resztą Rammstein. Oboje mieliśmy nadzieję, że to coś da.
   Till nie chciał, by rozpadło się coś, w co wkłada tyle serca.
   Ja z kolei byłam ciekawa jak będą brzmiały następne płyty. Chyba zostałam ich fanką.
_______________________________
Paul został przeze mnie odmłodzony na potrzeby opowiadania.
Akcja dzieje się w roku 1998, rok po wydaniu Sehnsucht. Podaję ilość wiosen każdego z chłopaków, w roku 1998.
Till - 35 lat
Richard - 31 lat
Paul (na potrzeby opowiadania) 27 lat
Oliver - 27 lat
Christoph - 32 lata
Christian (Flake) - 32 lata

4 komentarze:

  1. moi kochani chłopcy <3 nie mogę przestać się zachwycać nimi ^^. a jeszcze dzisiaj udało mi się namówić mamę na kupno przypinki z Sehnsucht a tatę na koszulkę z Made in Germany <3

    podoba mi się Twoje opowiadanie, mimo, że dopiero zaczynasz ^^.
    fajnie, że odmłodziłaś Paula ^^. on jest taki słodki ^^.

    czekam na następny rozdział z niecierpliwością! weny, duuużo weny!

    ps: dodaję bloga do obserwowanych ^^. a! i jeśli masz ochotę ze mną porozmawiać to zapraszam na GG: 22512083

    OdpowiedzUsuń
  2. zwiastun jest już nieaktualny, ale zamierzam wykorzystać pewnego rzeczy, które były w nim ukazane ^^. tak, to się nazywa moja wena, ale nie pierwszy raz coś takiego już mam, bo opowiadanie o R+ to nie moje pierwsze gdyż mam jeszcze kilka innych ^^. podobnie jak Ty ja również piszę spontanicznie i pewne rzeczy już mam ustalone na długo przed opisaniem ich w rozdziale ^^. podoba mi się Twoja wersja Tilla xD jest taki inny niż ten mój ^^. jakoś rola surowego ojca pasuje mi do niego bardziej niż jakiegoś ustępliwego ciapowatego ojczulka :) (boże, co za określenie... O.o) jestem w trakcie pisania 12 odcinka więc będziesz musiała uzbroić się w cierpliwość ^^. mam cichą nadzieję i przy okazji nie chcę nic obiecywać, ale postaram się napisać rozdział jeszcze dziś :) weny życzę, duuużo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. spokojnie, nie śpiesz się :) ja mogę poczekać ^^. myślę, że wyrobię się jeszcze dziś, bo jutro będę dopiero po 18 dopiero bo jadę do rodzinki na rocznicę śmierci dziadka

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo fajne porównanie do Flake'a :) jeśli masz te opowiadania opublikowane na blogach to ja chętnie mogę je przeczytać bez znaczenia czy są dobre czy nie ^^. lubię czytać i szukać inspiracji u innych xD piszę rozdziały póki mogę, bo od września będzie z tym różnie :/

    OdpowiedzUsuń