30.08.2013

9. "Kocham cię"

   Po zakończonej próbie generalnej, dostałam 3 propozycje spędzenia popołudnia. Miałam do wyboru obiad u Dooma lub Richarda, albo spacer z Ollim. Ja jednak z wiadomych powodów postanowiłam spędzić popołudnie z Paulem. Idąc za radą Tilla, chciałam wybadać obu gitarzystów, by móc w końcu dowiedzieć się komu mogę ufać, a komu nie. Grzecznie odmówiłam pozostałym panom i wpakowałam Paula do samochodu mojego tatusia numer dwa. 
   Podczas gdy Till brał prysznic, Paul postanowił wypytać mnie o szczegóły mojej rozmowy z Richardem. 
   - Nie dowiedziałam się niczego konkretnego. - wzruszyła ramionami - Tak naprawdę od początku powątpiewałam w to, że Reesh będzie garnął się do wyjaśnień... Mówił mi to samo, co tobie.
   - Cholera, jak by go rozszyfrować...
   "jak by WAS rozszyfrować", poprawiłam go w myślach. Zerknęłam na niego ukradkiem. Czy tak uroczy facet mógłby chcieć mnie wykorzystać? Nie wygląda na takiego, ale czasami pozory mogą bardzo mylić. Przekonałam się o tym kilkakrotnie. Moja skupiona mina nie umknęła jego uwadze. 
   - Ale cię to pochłonęło...
   - Po prostu chcę to wszystko ogarnąć.
   - Ja też. Zastanawia mnie jedno. Dlaczego Reesh tak bardzo chce cię do mnie zniechęcić? Czy faktycznie chce cię zdobyć, albo ma jakiś inny cel...
   - Niby jaki?
   - Też chciałbym wiedzieć...
   Usłyszeliśmy tupanie i po chwili do salonu zaglądnął Till. Miał na sobie swój domowy strój, czyli dres. Jego czarne włosy były wilgotne. 
   - No i co, robaczki?
   - Rozmawiamy o Richardzie. 
   - No tak... Temat-rzeka.
   Puścił mi oko i poszedł do kuchni.
Następnego dnia, pół godziny przed koncertem...
   Czułam się świetnie jako stylistka zespołu. W pomieszczeniu, w którym przygotowywali się chłopcy były fotele fryzjerskie i wielkie lustra. Muzycy kolejno siadali na moje stanowisko, gdzie ubrani już w stroje przechodzili tymczasowe farbowanie srebrnym sprayem. Kiedy ja skończyłam swoją pracę, przechodzili na stanowisko obok do dziewczyny, która zajmowała się makijażem scenicznym. Następnie, kontroli został poddany płaszcz Tilla. Nie mógł nie zdać egzaminu, gdyż był to koncert w klubie, dlatego zespół nie mógł sobie pozwolić na pirotechniczne szaleństwa. Mogliby narazić bezpieczeństwo zarówno swoje, jak i fanów. 
   Stałam za sceną i przyglądałam się, jak światło gaśnie, a z głośników zaczyna płynąć intro Rammstein. Po chwili, chłopaki zaczęli grać. Publiczność oszalała. Cała sala śpiewała razem z Tillem, który stał na środku sceny w płonącym płaszczu. Doom odnalazł mnie wzrokiem i uśmiechnął się. Domyśliłam się, że chodzi o płaszcz. Kiwnęłam z uznaniem głową. 
   Po zakończeniu piosenki mocnym okrzykiem "Ramm-stein". Salę na kilka chwil ogarnęła ciemność, by nagle z impetem rozbrzmiały gitary, a całe pomieszczenie zalało czerwone światło. Zaczęło się Asche zu Asche. Na płycie brzmi świetnie. Na żywo - rewelacyjnie! Chłopaki dawali z siebie wszystko. Till pozbył się już płaszcza. Byłam pod wrażeniem Paula i Richarda. Biła od nich pasja i miłość do tego, co robią. Flake szalał za swoimi klawiszami.
   Chyba największe szaleństwo rozpętało się, gdy ze sceny z wielkim hukiem uderzyło w fanów Sehnsucht. Każdy, kto był pod sceną wyglądał jakby został rażony prądem. Światła migały milionem kolorów, a temperatura rosła i rosła...
   Emocje sięgnęły zenitu, gdy Doom rytmicznym uderzaniem w bęben basowy dał znak, że właśnie rozpoczyna się Bück Dich. Lindemann prowadzący Flake'a na smyczy. W późniejszym czasie rozpiął klapę jego spodenek tak, że wszyscy ujrzeli jego pośladki. Mój tatuś numer dwa wyciągnął ze spodni sztuczny interes i rozpoczął udawany stosunek skandując przy tym Bück Dich, by w późniejszym czasie trysnąć z niego w stronę publiczności sztucznymi... płynami. Kiedy po wszystkim obrócił się do mnie, pokręciłam głową.
   Później było Weisses Fleisch, podczas którego Doom poszalał na perkusji, a Fake udawał, że potrafi tańczyć. Bestrafe Mich, gdzie Till okładał się pejczem, krzycząc "ukarz mnie!".
   Zagrali jeszcze Tier, Herzeleid, Du Hast, Laichzeit. Dwa razy bisowali, pożegnali się z fanami i poszli do garderoby.
Późny wieczór, dom Dooma...
   - Skoro jesteście już tak słynni i lubiani, dlaczego gracie taki krótki koncert w klubie?
   - Zaczynaliśmy w nim. - wyjaśnił Olli - Bardzo im zależało, byśmy wystąpili. A dlaczego tak krótko? W klubach koncerty z reguły są krótsze, niż normalnie.
   - Koniec gadania, bawmy się!
   Paul zwinnym ruchem zgasił światło, a Doom zapalił kolorowe lampki świecące pulsacyjnie w rytm muzyki. Znajdowały się w każdym z czterech rogów pokoju przy suficie. Były połączone z subwooferem, dzięki czemu migały rytmicznie, według melodii.
   Chłopaki oszaleli. Wywijali w rytm niemieckiego disco wygłupiając się i popijając drinki. Till tańczył chwilę ze mną, później dorwał Christiana...
   Dwóch tańczących ze sobą mężczyzn... Komiczny widok.
   Ktoś objął mnie w talii i porwał do dzikiego tańca. W świetle jednej z diod rozpoznałam twarz Paula. 
   W tym momencie wyparowały gdzieś moje obawy i podejrzenia. Oddałam się całkowicie chwili i cieszyłam się obecnością Paula. Podobało mi się, kiedy błądził dłońmi po moim ciele sprawiając, że byłam coraz bardziej uległa.
   Po jakimś czasie, kiedy pozostali byli już tak pijani, że mało co kontaktowali, Paul pchnął mnie na ścianę. Oplotłam rękami jego szyję, podczas gdy on chwycił mnie mocno za pośladki i uniósł. Moje uda spoczęły na jego biodrach. Całował mnie tak, jak nigdy nie całował mnie nikt. Namiętnie, mocno... Momentami brutalnie.
   Ze mną na rękach, wszedł do łazienki i zamknął drzwi. 
   - Postaw mnie - wydyszałam.
   Posłusznie mnie puścił. Opuściłam klapę sedesu i nakazałam mu usiąść. Kiedy wykonał polecenie, usiadłam na nim okrakiem. Rozerwałam koszulę na jego piersi. Spadające na kafelki guziki wydały subtelny dźwięk. Byłam coraz bardziej rozpalona.
   Kilka minut później byliśmy już całkowicie nadzy. Paul sięgnął do swoich spodni i wyjął zabezpieczenie.
   W pewnym momencie przestraszyłam się, że po tym wszystkim, Paul się zmieni.
   Ale kiedy w trakcie naszego pierwszego uniesienia wyszeptał do mojego ucha "kocham cię" uśmiechnęłam się i poczułam, że zbliża się koniec...
Następnego dnia rano...
   Kiedy opuszczaliśmy dom Christopha, pociągnęłam Paula na bok. Powiedział mi dokładnie to samo, co wczoraj, patrząc mi prosto w oczy.
   - Paul... Czy ty mówiłeś poważnie?
  Pocałował mnie delikatnie.
   - Z miłości, moja droga nie można żartować. Kocham cię. To, co się między nami wydarzyło było czymś pięknym, było dla mnie przeżyciem nie tyle cielesnym, co duchowym.
   - Jak można pokochać tak szybko?
   - Miłość jest nieprzewidywalna. Czasami spada jak grom z jasnego nieba, czasami czeka się na nią latami, a czasami nie dostaje się jej w ogóle... 
_____________________________________
Special message for Alex:
Miałam mega obawy, by to opublikować, gdyż uważam, że sięgnęłam dna. No ale łatewer, raz się żyje xD 

3 komentarze:

  1. dziękuję za special message :* jakie dno, kobieto. jeśli jeszcze raz napiszesz, że sięgnęłaś dna to ja do Ciebie przyjadę. nie mam daleko :P

    dlaczego nie było obiadu u Dooma?! zła Laura, zła... mieć taką okazję i odmówić? no dobra, odpuszczam jej, bo była z Paulem ^^.

    "robaczki" Tilla doprowadziły mnie do łez, to było takie słodziaszcze <3

    koncert zajebisty, normalnie płakać mi się chciało jak to czytałam. też chcę kiedyś zobaczyć ich na żywo. Bück Dich <3 <3 <3

    aftershow w domu Krzysia... hmmm... pomyślmy... gdybym miała taką możliwość to bym skorzystałam z Krzysia <3 boże, co ja gadam?

    no i moje "seksy seksy" ^^. jaka Laura była napalona, no no no... boję się pomyśleć co byłoby ze mną xD

    jestem ciekawa, czy to jest prawda, co Reesh powiedział Laurze o Paulu no i czekam na moment, kiedy Till dowie się, że jego "córeczka" kochała się z Paulem ^^.

    dodam tylko tyle: rozdział jest przezajebisty! i koniec kropka :P

    weny, kochana, duuużo weny :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie dno? Rozdział jest świetny!
    Ah no i Paul... nie mam słów taki słodki jest *___*
    Wenki ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. popadlam w paranoje, wchodze to co godzine sprawdzic, czy nic nowego nie dodalas :D to jest swietne :D

    OdpowiedzUsuń