- Ale powiedz, co cię tak śmieszy w tym wszystkim?
- No bo popatrz... - zaczął, gdy opanował w końcu atak śmiechu - My się ukrywamy, prawie nie rozmawiamy z sobą w towarzystwie reszty, ja kontroluję się jak mogę, by cię nie przytulić, a taki Flake nagle oznajmia, że oni i tak wiedzą, bo widać to po tym jak na siebie patrzymy.
Wymieniłam z Tillem spojrzenia.
- No dobrze... - Till uporawszy się z ogniem wziął swój kubek i usiadł obok mnie - Ale co w tym jest takiego zabawnego, że teraz muszę lecieć po szmatę i ścierać z podłogi kałużę, którą po sobie zostawiłeś?
- Ja się po prostu nigdy nie spodziewałem po Flake'u takiej spostrzegawczości!
Ponownie spojrzeliśmy na siebie z Tillem.
- Ja mu to jutro powiem. - zagroził Till. - Lauro, twój mężczyzna jest idiotą.
Till powiedział to takim tonem, że nie mogłam opanować śmiechu i już po chwili rechotałam razem z Paulem.
Następnego dnia, wczesny ranek...
Oboje z Tillem wstaliśmy dość wcześnie, jak na nas. Jedliśmy właśnie śniadanie, gdy ktoś zapukał do drzwi. Popatrzyliśmy na siebie, później na zegar. Godzina ósma.
- Hm... - zamyślił się - To nie Richard, bo on wchodzi bez pukania. Olli ani Flake też nie, bo oni o tej porze śpią jeszcze z otwartymi paszczami i chrapią, że pół Berlina się trzęsie. Paul, albo Doom.
- No, że Paul to jeszcze rozumiem, ale Christoph?
- On czasami ma takie wyskoki, że wpada do mnie w godzinach bardzo wczesnych z informacją, że właśnie wpadł na wspaniały pomysł nowego utworu. Jego rekord? Kiedyś mnie nawiedził o 5 rano.
Zaśmiałam się. Wstałam z krzesła i podreptałam do drzwi. Kiedy je otworzyłam, zamarłam. Nie wiedziałam co powiedzieć. Stałam tak z rozdziawioną buzią.
- Nie zaprosisz nas do środka?
- Jaa... Ale się cieszę!
Rzuciłam się na ludzi stojących w drzwiach i uściskałam tak mocno, jak tylko potrafiłam, jak ściskałam Tilla, kiedy szłam spać.
Weszłam do salonu w asyście naszych gości i zawołałam Tilla. Kiedy wszedł do pomieszczenia, usłyszałam za sobą wstrzymujące się oddechy.
- Till, pozwól, że ci przedstawię moich rodziców.
Mój opiekun podszedł do nas i wyciągnął w stronę rodziców dłoń. Zaznaczając, by zwracali się do niego po imieniu, czego oni również oczekiwali od niego pod swoim adresem.
- Cieszę się, że w końcu mogę was poznać.
Widząc zakłopotane miny rodziców parsknęłam śmiechem, po czym przetłumaczyłam.
- My też, Laura dużo o tobie opowiadała.
- No to co, zapraszam do jadalni, na pewno jesteście głodni po podróży.
Każde zdanie, oczywiście musiałam tłumaczyć. Rodzicom na Polski, Tillowi na Niemiecki. W drodze do jadalni, nie wytrzymałam i musiałam zadać rodzicom podstawowe pytanie.
- Ale jak się tu dostaliście?
- Przecież podawałaś nam adres. - mama wywróciła oczami.
- No dobrze, ale przecież wy nie znacie totalnie Niemieckiego!
- Pokazaliśmy taksówkarzowi kartkę z adresem.
No proszę. Byłam z nich dumna.
Siedzieliśmy wspólnie przy stole. Rodzice i Till byli bardzo zadowoleni, że w końcu się spotkali. Mama i tata chcieli mu podziękować, że się mną zaopiekował. Till, oczywiście uśmiechnął się, przytulił mnie do siebie i powiedział, że nie mógłby postąpić inaczej.
Siedzieliśmy wspólnie przy stole. Rodzice i Till byli bardzo zadowoleni, że w końcu się spotkali. Mama i tata chcieli mu podziękować, że się mną zaopiekował. Till, oczywiście uśmiechnął się, przytulił mnie do siebie i powiedział, że nie mógłby postąpić inaczej.
Jakiś czas później...
Till za namową rodziców zadzwonił po resztę bandy. Najszybciej zjawił się Doom. Zaraz za nim dotarł Paul i Reesh, następnie Flake a chwilę po nim Olli.
- To jest właśnie Paul.
Landers przywitał się z moimi rodzicami. Od razu "kupił" ich swoim uśmiechem.
- To, jest mój odnaleziony po latach brat, Christoph, tutaj moja bratnia dusza, Richard, mój nauczyciel muzyki, Olli, a to nasza cicha woda, która na prawdę brzegi rwie, Christian.
Spotkanie przebiegało w miłej atmosferze. Musiałam co chwilę płukać usta wodą, bo jako tłumacz gadałam tyle, że język po jakimś czasie przyklejał się do podniebienia. Plus tego wszystkiego był taki, że nikt nie mógł powiedzieć na mój temat nic, czego ja bym nie chciała.
W końcu mama wstała i zaproponowała, byśmy wybrały się na spacer.
- Miły ten Paul. Wszyscy są mili.
- Mówiłam ci, że oni są genialni.
- Jak zadzwoniłaś do mnie i powiedziałaś, że cię napadli, to nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Bardzo się martwiłam tym bardziej, że powiedziałaś, że mieszkasz u jakiegoś metala. Uspokoiłam się dopiero, gdy okazało się, że pani Witt znała ojca Tilla. - przez chwilę nic nie mówiła - Lauruś, powiedz mi, ale tak szczerze. Till na prawdę tak o ciebie dba? Nie zrobił ci nic złego?
- Mamo!
- No co?
- Till traktuje mnie jak swoją córkę, można powiedzieć, że zdążył mnie pokochać. Nawet Paula, swojego przyjaciela ma na oku odkąd się dowiedział, że jesteśmy razem. Powiedział, że jeżeli ktoś nawet pomyśli o tym, by zrobić mi krzywdę, to skończy dwa metry pod ziemią.
- No tak, ja rozumiem, ale wiesz jak to jest.
- Wiem, że przy Tillu nic złego mi się stać nie może.
- Ok, ok... Ale wiesz, ten twój Paul to przystojny jest. Ale z Richarda też jest niezła dupa...
- Mamo! Nie poznaję cię!
Obie parsknęłyśmy śmiechem i ruszyłyśmy w stronę domu.
Chwilę później...
Ledwo przekroczyłam próg domu z mamą i zostałam już porwana. Mama patrzyła i ledwo potrafiła opanować śmiech, gdy Doom ściskał mnie tak mocno, że brakowało mi tchu.
- Muszę się z tobą porządnie pożegnać, bo spotkamy się dopiero jutro.
- Christoph. Ogarnij się.
Pocałował mnie i puścił na ziemię.
- On cię chyba na prawdę kocha. - westchnęła.
- Mówiłam ci. Mnie tu wszyscy kochają!
- Ta skromność...
Podczas gdy Flake przygotowywał obiad, ja, wraz z rodzicami, Tillem, Paulem i Richardem siedzieliśmy w salonie. Namówiliśmy Lorenza, by przygotował tego pysznego kurczaka z warzywami, którego zaserwował nam po próbie. Długo bronił się rękami i nogami, ale kiedy Till zagroził mu, że podczas najbliższego koncertu, Bück Dich będzie jeszcze bardziej realistyczne. Flake chcąc uniknąć traumy i urazu, zgodził się stanąć za garami.
- Poza tym, nie wiem czy Laura wam wspominała, że za jakiś czas sama będzie miała swój zespół?
Rodzice przenieśli wzrok z Tilla na mnie. Skuliłam się.
- Ja nie powiedziałam nic takiego...
- Richard w życiu nie pozwoli, żebyś zmarnowała taki talent, Lauri.
- Ale jaki talent? - odezwał się tata.
- Twoja córka growluje tak, że aż miło posłuchać.
- Co robi? - mama ze zdziwieniem zlustrowała nasze twarze.
- Wydziera twarz. To faktycznie wychodzi jej najlepiej.
Obrzuciłam tatę mrożącym krew w żyłach spojrzeniem. Po chwili Reesh pierwszy raz zabrał głos.
- Chciałbym pomóc Laurze w pełni wykorzystać jej możliwości. Gdyby zmarnowała taki głos, naprawdę, popełniłaby wielką głupotę.
- Jakoś nie wyobrażam sobie jej jako liderki zespołu metalowego... Ona jest zbyt podatna na krytykę, mogłaby się załamać, gdyby przeczytała coś niepochlebnego na swój temat w jakiś gównianych brukowcach.
- Spokojnie. - Paul uspokoił mojego tatę - Nauczymy ją wszystkiego. Richard się naprawdę zna, jeśli twierdzi, że ma potencjał, to na bank coś jest na rzeczy.
Richard uśmiechnął się do Paula, na co on zareagował tym samym. Ja również się wyszczerzyłam widząc ich takich zgodnych.
- Da sobie radę. Inaczej nie nazywam się Kruspe.
- On cię chyba na prawdę kocha. - westchnęła.
- Mówiłam ci. Mnie tu wszyscy kochają!
- Ta skromność...
Podczas gdy Flake przygotowywał obiad, ja, wraz z rodzicami, Tillem, Paulem i Richardem siedzieliśmy w salonie. Namówiliśmy Lorenza, by przygotował tego pysznego kurczaka z warzywami, którego zaserwował nam po próbie. Długo bronił się rękami i nogami, ale kiedy Till zagroził mu, że podczas najbliższego koncertu, Bück Dich będzie jeszcze bardziej realistyczne. Flake chcąc uniknąć traumy i urazu, zgodził się stanąć za garami.
- Poza tym, nie wiem czy Laura wam wspominała, że za jakiś czas sama będzie miała swój zespół?
Rodzice przenieśli wzrok z Tilla na mnie. Skuliłam się.
- Ja nie powiedziałam nic takiego...
- Richard w życiu nie pozwoli, żebyś zmarnowała taki talent, Lauri.
- Ale jaki talent? - odezwał się tata.
- Twoja córka growluje tak, że aż miło posłuchać.
- Co robi? - mama ze zdziwieniem zlustrowała nasze twarze.
- Wydziera twarz. To faktycznie wychodzi jej najlepiej.
Obrzuciłam tatę mrożącym krew w żyłach spojrzeniem. Po chwili Reesh pierwszy raz zabrał głos.
- Chciałbym pomóc Laurze w pełni wykorzystać jej możliwości. Gdyby zmarnowała taki głos, naprawdę, popełniłaby wielką głupotę.
- Jakoś nie wyobrażam sobie jej jako liderki zespołu metalowego... Ona jest zbyt podatna na krytykę, mogłaby się załamać, gdyby przeczytała coś niepochlebnego na swój temat w jakiś gównianych brukowcach.
- Spokojnie. - Paul uspokoił mojego tatę - Nauczymy ją wszystkiego. Richard się naprawdę zna, jeśli twierdzi, że ma potencjał, to na bank coś jest na rzeczy.
Richard uśmiechnął się do Paula, na co on zareagował tym samym. Ja również się wyszczerzyłam widząc ich takich zgodnych.
- Da sobie radę. Inaczej nie nazywam się Kruspe.
Następnego dnia...
Rodzice oznajmili nam, że już jutro muszą wracać do Polski, bo tata nie dostał więcej wolnego w pracy. Posmutniałam, bo nie wiedziałam kiedy znowu ich zobaczę. Till zaproponował, by rodzice wpadli na Boże Narodzenie. Ja, oczywiście popierałam Tilla. Uważałam, że to świetny pomysł. Mama postawiła warunek. W przyszłym roku Rammstein wpada na święta do nas.
- Jak my ogarniemy kolację na 9 osób?! - załamałam ręce.
- Pomożesz mi i uwiniemy się raz, dwa, zobaczysz.
- Flake świetnie gotuje, zawsze może pomóc! - Till aż klasnął w ręce, będąc pod wrażeniem swojego własnego pomysłu.
Zrobiło mi się żal Christiana. Zawsze powierzają mu najgorszą robotę...
___________________________
Alex, chociaż ten odcinek w moim mniemaniu jest po prostu zły, to dedykuję go Tobie ^^ ;* Ty już tam dobrze wiesz za co :) :*
od razu dziękuję za dedykację :*** rozdział jest WSPANIAŁY!!! jeszcze raz mi napisz, że nie jesteś z niego zadowolona to ja już się zjawiam pod Twoim domem z bejsbolem :P
OdpowiedzUsuńnie spodziewałam się wizyty rodziców Laury teraz, miło mnie zaskoczyłaś, bo od razu na mej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, który nie schodził podczas czytania do samego końca :)
mama Laury ma niezły gust, skoro się jej Rysiek spodobał ^^. Laura niech pilnuje mamę, bo może być gorąco na następnym spotkaniu :)
zacytuję: "Zrobiło mi się żal Christiana. Zawsze powierzają mu najgorszą robotę..." Flake zawsze taki biedny mi się wydaje, taki odtrącony nieco od grupy :( a on przecież jest taki kochany xD pyka sobie cichutko na tych klawiszach i maszeruje na bieźni gdzieś tam w tyle sceny podczas gdy reszta biega, skacze, gra i Bóg jeden wie co robi ^^. nie dziwię się, że po takiej groźbie Tilla nasz Flake postanowił zrobić obiad :)
akcja z growlingiem jest najlepsza w całym tym odcinku ^^. moi rodzice gdyby się dowiedzieli, że potrafię growlować to pewnie by mnie z domu wyrzucili xD w sumie to nawet nie wiedzą co to jest więc tym bardziej by mnie z domu wyrzucili xD
tyle w temacie, jeszcze raz dziękuję za dedykację :*** i powtarzam, że rozdział był WSPANIAŁY!!!
przeliteruję, żebyś lepiej zrozumiała: W-S-P-I-A-N-I-A-Ł-Y :P
Hahaha Flake :D Współczuję mu :D
OdpowiedzUsuń