15.09.2013

16. "Wyrównanie rachunków"

   Następnego dnia...
   Podczas gdy Till był w sklepie, ja oglądałam jakiś program dokumentalny. Zaniepokoiłam się, gdy Till zorientował się, że w nocy nie spałam. Mimo, że bardzo chciałam grać wypoczętą i rześką, cienie pod oczami mnie zdradzały. Nie przespałam ani minuty tej nocy. Mój opiekun myśli, że cierpię na bezsenność i wysyła mnie do lekarza. Nie mam mu tego za złe, bo on nie wie dlaczego na prawdę nie mogę spać. 
   Chciałabym opowiedzieć mu wszystko. Na pewno poczułabym się wtedy lepiej. Dziś w nocy byłam bliska wyjawienia Tilllowi powodu moich zmartwień. Na szczęście, szybko się opamiętałam. Przecież on zrobi z Paula krwawą miazgę, gdy dowie się o wszystkim. Straszne było to, że mimo tego, że wszędzie byli przyjaciele, byłam totalnie sama. Cokolwiek nie zrobię jest źle. Milcząc szkodzę sobie. Z kolei wyjawiając prawdę, pewnie skłóciłabym chłopaków ze sobą.
   Paul był kimś, na kogo czekałam. Niestety, nie cieszyłam się nim długo.
   Wstałam niechętnie na dźwięk dzwonka. Pożałowałam tego, że otworzyłam, gdy zobaczyłam stojącego na progu Paula.
   - Laura, wczoraj nie mogłem cię nigdzie złapać!
   Wpakował się do środka i bardzo mocno mnie przytulił, co wywołało u mnie niechęć.
   - Till mówił, że jesteś u Richarda. Kiedy do niego dotarłem, okazało się, że już wyszłaś. Wróciłem tu, a Till mi mówi, że jesteś na obiedzie u Schneidera. - pokręcił głową i pocałował mnie w czoło.
   - No widzisz, jak mnie rozchwytują! - palnęłam - Ciągle jakiś facet mnie porywa.
   - Ale nie zostawiłabyś mnie dla żadnego z nich, hm?
   Paul jest typem człowieka, który swój wygląd wykorzystuje chyba jak jakąś tajną broń. Zdradził mnie, kłamie, a ja zamiast wyrzucić go z hukiem stoję i patrzę. Wpatruję się wręcz w niego. Ciężko mi uwierzyć, że ten uroczy mężczyzna pewnie za niedługo powie mi, że jest mu przykro, ale kocha kogoś innego, ale zawsze możemy przecież zostać przyjaciółmi, bla, bla, bla...
   - Ja nie. - celowo zaakcentowałam pierwsze słowo i spojrzałam mu prosto w oczy. Nie wydawało mi się, że wyczuł o co mi chodzi. Patrzył na mnie i uśmiechał się. Dobrze się kamufluje, cwaniaczek...
   - Jakie masz plany na dziś? Może skoro wczoraj nie udało nam się spędzić razem czasu, to może dzisiaj? Co ty na to?
   - Nie wiem, Paul. O 14 jestem umówiona z Alex. Pewnie spędzimy na zakupach trochę czasu. Później chciałam pójść do Olivera na lekcje.
   Uniósł lewą brew.
   - Richard wspominał, że przerwaliście na jakiś czas.
   - Tak, ale stwierdziłam, że jeśli już się za coś zabieram, to porządnie... Poza tym, stęskniłam się za basem.
   - A ja się za tobą stęskniłem.
   Objął mnie. Mimo ostatnich wydarzeń, wtuliłam się w niego z całych sił. Jak dotarło do mnie, że to ostatni dzwonek, by "legalnie" go przytulić zrozumiałam, że nie mogę marnować czasu. Ciągle zastanawiałam się co ma na celu okłamując mnie i jak długo zamierza to wszystko ciągnąć.
   Trzasnęły drzwi wejściowe.
   - Cześć, miśki.
   Obładowany zakupami Till uśmiechnął się do nas promiennie. Momentalnie poprawił mi się humor. 
   - Słyszałem, że Alex porywa cię na zakupy, więc masz tu trochę kasy od starego wujka Tilla.
   Podał mi pieniądze. Po przeliczeniu doszłam do wniosku, że wystarczy mi na duże zakupy w kilku na prawdę dobrych sklepach. Uwiesiłam się mu na szyi.
   - Dziękuję, stary wujku. Kocham cię, wiesz?
   Podniósł mnie.
   - Wiem, Lauri, wiem. - wtulił czoło w mój policzek - Fajnie, że Christoph zapoznał cię ze swoją dziewczyną. Jest od ciebie tylko rok starsza, z pewnością się dogadacie.
   - Pewnie tak. - zgodziłam się - Alex jest... - szukałam odpowiedniego słowa, by określić moją nową znajomą - Bardzo pozytywna. Takich osób mi teraz potrzeba...
   - Mam wrażenie, że nie wszystko mi mówisz, moja droga. 
   Przeniosłam swój wzrok z Paula, na Tilla.
   - Nie, żebym oczekiwał nie wiadomo czego, wiadomo, masz prawo do prywatności, ale bardzo się martwię. Widzę, że coś cię dręczy.
   - Też odnoszę takie wrażenie... - wtrącił Paul.
   Westchnęłam i uśmiechnęłam się najweselej, jak tylko potrafiłam. 
   - Nic mi nie jest, na prawdę. Możecie być całkowicie spokojni.
   Obaj spojrzeli na mnie tak, jakby chcieli powiedzieć "taa, jasne..."
   - Na prawdę! - żachnęłam się.
   - No dobra, dobra. - Paul uniósł ręce w geście obronnym - Załóżmy, że ci wierzę...
   Pokazałam mu język i wyskoczyłam z objęć Tilla.
   - Idę się przygotować do zakupów, bo czuję, że prędko z nich nie wrócę...
Popołudnie...
   Punktualnie o 14 ktoś z impetem zapukał do drzwi. Otworzyłam. Zastałam Alex. Była ubrana w koszulkę koloru oliwkowego, czarną skórę i biało-czarną, klasyczną arafatkę. Na nogach miała ciemnoszare rurki i glany. Zlustrowała mnie od stóp do głów. Uniosła w górę lewy kącik ust. 
   - Dogadamy się, wiem to.
   Zerknęłam na swój ubiór. Czerwona koszulka, czarna skóra, czerwono-czarna arafatka, czarne rurki z dopiętym do szlufek łańcuchem i glany.
   - No tak... - zachichotałam.
   - Tak w ogóle, to cześć! - uściskała mnie - Cieszę się, że idziemy razem na zakupy!
   - Też się cieszę. Musisz opowiedzieć mi więcej o sobie, chcę cię poznać.
   Uśmiechnęła się serdecznie. Pożegnałyśmy się z Tillem i ruszyłyśmy na podbój Berlińskich sklepów. 
   - Tak właściwie to jak poznałaś Dooma? Jak wiesz, moja historia jest nie wesoła, opowiedz mi swoją.
   - To w sumie historia o której marzy przed snem wiele dziewczyn. - uśmiechnęła się - Wydaje się być wymyślona, a jednak wydarzyła się na prawdę... Otóż kiedyś po ich koncercie chciałam za wszelką cenę zdobyć autografy i zrobić jakieś pamiątkowe zdjęcie. Miałam na tyle szczęścia, że udało mi się to osiągnąć. Najpierw dorwałam Tilla, później Paula, a następnie podeszłam do Christopha. Podpisał płytę, zgodził się na zdjęcie... W pewnym momencie poprosił, bym sekundę poczekała i gdzieś zniknął. Po chwili wrócił z powrotem. Zapytałam, czy mogę go uściskać. Z uśmiechem objął mnie mocno, a nawet zawędrował swoją dłonią do mojego tyłka. - uśmiechnęłyśmy się - Dopiero w domu zorientowałam się, że mam w tylnej kieszeni spodni jakąś kartkę. Wyciągnęłam ją i rozłożyłam. Patrzę, a tam numer telefonu, a pod spodem napis "zadzwoń, Schneider".
   - Fakt, każda fanka o czymś takim marzy. - odparłam zaskoczona.
   - Żałuj, że nie widziałaś mojego wyrazu twarzy. - machnęła ręką tak zamaszyście, że ledwo zdążyłam zrobić unik - Wiesz, fajnie, że Christoph cię ma. On cię na prawdę kocha, jesteś jego oczkiem w głowie.
   Puściła mi oko. Uśmiechnęłam się niepewnie.
   - Trochę się bałam spotkania z tobą...
   - Co ty opowiadasz? - zdziwiła się - Pewnie Schneider naopowiadał ci o mnie nie wiadomo co?
   - Nie, Doom w zasadzie nie powiedział mi nic. Postawił mnie przed faktem dokonanym, że będę miała nową koleżankę. Chodzi o to, że możesz być zła o to, że Christoph tak czule się ze mną obchodzi. W końcu gdybym chciała, mogłabym ci go odbić.
   - Prawda, - zgodziła się - ale ja wiem, że ty kochasz go jak brata, a on ciebie jak siostrę.
   - Zazdroszczę ci takiego zaufania do ludzi.
   Przyjrzała mi się.
   - Ty jesteś nieufna?
   - Życie nauczyło mnie, że nikogo nie można być pewnym w stu procentach. Czasami nawet przyjaciel może wbić ci nóż w plecy.
   - Ktoś zrobił ci krzywdę?
   - Poznałam już kilka fałszywych osób i od tamtego czasu boję się po prostu ludzi. Ich zakłamania, obłudy... - skrzywiłam się - Tak na prawdę, to istnieją tylko cztery osoby, którym bezgranicznie ufam. Moi rodzice, Till i Christoph. 
   Bardzo dobrze mi się z nią rozmawiało. Od niej wręcz biła pozytywna energia, chciałam ją lepiej poznać. Coś mi się wydaje, że będziemy potrafiły się dogadać.
   - Wspominałaś o czterech osobach, którym ufasz stuprocentowo. - spojrzała na mnie znad wieszaka z bluzkami - Nie uwzględniłaś w nich Paula, dlaczego?
   Zastygłam w bezruchu. Skupiłam wzrok na dwóch parach spodni, które miałam przewieszone przez ramię. Jasny gwint i co? Mam jej powiedzieć co się dzieje? O, nie!
   - Chyba zbyt mało go znam... - odparłam lakonicznie.
   - Znasz go tak długo jak Tilla i Schneidera.
   Wpędziła mnie w ślepą uliczkę. Myśl, Laura myśl...
   - Nie potrafię tego wyjaśnić.
   Kiwnęła głową i wróciła do przeglądania bluzek. Ja natomiast zmyłam się do przebieralni, by uniknąć pytań o Landersa. 
   Po długim, bardzo długim czasie wyszłyśmy z ostatniego sklepu obładowane torbami wypełnionymi po brzegi.
   - W mojej za chwilę urwą się uszy! - zauważyła uradowana Alex.
   - Moja też już ledwo żyje... To co? Może wrócimy autobusem?
   - Czytasz w moich myślach. Chodź, tam jest przystanek.
   Ruszyłyśmy przed siebie. Zajęłyśmy się rozmową o muzyce. Dowiedziałam się, że Alex gra na gitarze i dzięki Christophowi, również na perkusji.
   - Schneider mówił, że świetnie growlujesz.
   - Czy ja wiem, czy świetnie. - zawahałam się - W prawdzie to dopiero zaczynam. Nie wiem, czy mój brat wspominał jak Reesh odkrył we mnie ten talent?
   - Nie... Opowiadaj!
   Zapoznałam Alex z tą historią. Śmiała się tak bardzo, że aż uszkodziła torbę, która roztargała się na środku chodnika, co spowodowało, że zanosiłyśmy się śmiechem jeszcze bardziej. Ludzie omijali nas z daleka. Ciekawe dlaczego?
  Jakiś czas później...
   Zamknęłam drzwi wejściowe nogą, co spowodowało, że w holu rozległ się niemiłosierny hałas. 
   - Till, błagam, pomóż mi!
   Po chwili Lindemann odbierał ode mnie torby wypełnione ciuchami i kosmetykami.
   - Kobieta na zakupach... - westchnął i podreptał na górę. Kiedy wrócił, ja wciąż stałam przy drzwiach. Zmarszczył czoło.
   - Chyba nie muszę zapraszać cię do środka? - zaśmiał się.
   - Nie, ja w zasadzie będę już lecieć.
   - Ale dopiero co przyszłaś!
   - Tak, wiem, ale lecę jeszcze do Olivera na lekcje.
   - Jak to? Po tym wszystkich chcesz tak szybko zaczynać? - załamał ręce - Boję się o ciebie, a jak znów mu odbije?
   - Jak znów mu odbije, to przysięgam, że dowiesz się o tym pierwszy i będziesz mógł wykręcić mu kark. 
   Zmrużył oczy i przyglądnął mi się. Wzruszyłam beztrosko ramionami uśmiechając się do niego najpiękniej jak potrafiłam.
   - Nie wierzę w to, co słyszę... Normalnie dostałym od ciebie po uszach, że w ogóle pomyślałem o jakimkolwiek rękoczynie na jednym z twoich braci, a teraz sama mnie do niego namawiasz? Laura, czy ty się aby na pewno dobrze czujesz?
   Parsknęłam śmiechem na jego komentarz i wyraz twarzy.
   - Pozwalam, ale tylko wtedy, gdy Olli będzie stanowił dla mnie zagrożenie... - pogroziłam mu palcem - Poza tym, jestem za niego w stu procentach pewna.
   Pokiwał głową z dziwnym wyrazem twarzy i przytulił mnie. 
   - Uważaj na siebie.
   - Obiecuję, że będę. - Pocałowałam go przelotnie i pobiegłam na lekcje.
20 minut później...
   - Cześć, Olli!
   Basista zdębiał na mój widok. Po minucie jednak zdezorientowanie zastąpiło wielkie szczęście. Wziął mnie na ręce i mocno przytulił, na co ja oplotłam jego szyję swoimi ramionami. 
   - Dobrze cię widzieć, malutka.
   Pocałował mnie w czoło. Bardzo się zdziwił, kiedy ujęłam jego twarz w dłonie i złożyłam na jego ustach mocnego całusa. 
   - Czy nasze lekcje są w dalszym ciągu aktualne?
   - Oczywiście... - odparł po chwili milczenia.
   Poszliśmy do pokoju, w którym stały głośniki, bas i mikrofon. Oliver jak zawsze zaczął od nastrajania instrumentu. 
   Wtedy wpadło mi coś do głowy. Paul mnie zdradza z kobietą, która jest atrakcyjna, nie oszukujmy się. A Oliver... Oliver jest przystojny.
   Podeszłam cicho do niego i pogładziłam jego łopatki. Szybko się obrócił. Wtedy nie marnując czasu położyłam dłonie na jego karku, a palce splotłam ze sobą. Objęłam go w pasie prawą nogą i wpiłam się w jego usta. Oliver stał jak sparaliżowany, ale kiedy klepnęłam go zachęcająco w tyłek, odżył. Jedną ręką przyciągnął mnie bliżej siebie, a drugą chwycił mój pośladek. 
   No, Paul... Jesteśmy kwita...

2 komentarze:

  1. zacznę od końca... miałaś rację, niezbyt podoba mi się zakończenie, gdyż liczyłam na seksy seksy :P może się doczekam jakichś, hmmm... może pomiędzy Alex a Doom xD hehe...

    Paul się pojawił, no cudownie... nie dziwię się, że Laura nie była zachwycona jego wizytą. sytuacja z Landersem staje się coraz bardziej dziwna i niepokojąca... boję się myśleć co będzie dalej...

    Tillosław to już w ogóle taki słodki jest, że nic tylko go chrupać xD mniamusi <3 to takie niespotykane u facetów, żeby potrafili zaopiekować się kobietą nie chcąc czegoś więcej... mam nadzieję, że wiesz co mam na myśli...

    jeszcze wrócę na moment do Olivera xD on jest teraz taki biedny, aż mi się go żal zrobiło, naprawdę :( mam nadzieję, że wszystko się ułoży ^^.

    no i wisienka na torcie czyli ich xD tak, zgadłaś, wpadłam w samozachwyt :P

    nie mogę uwierzyć, że Schneider w taki sposób mnie poderwał xD myślałam, że w jakichś przypadkowych okolicznościach, że na mieście się spotkamy a tutaj proszę, na koncercie właściwie to już po koncercie xD może tak będzie też w prawdziwym życiu? musimy pojechać na jakiś koncert Rammstein i się przekonać ^^. dla mnie różnica 30 lat, a konkretnie 29 to żaden problem, mama się zgodziła a tatę postawię przed faktem dokonanym ^^. ach te moje marzenia... z tym machnięciem ręki to prawda, macham zamaszyście i ludziom nosy łamię i zęby wybijam xD no i ta moja wścibskość... xD jestem wścibska, to fakt, ale do wszystkiego xD jeśli chodzi o przyjaciół to potrafię się wypytać o wszystko i postawić ich w niezręcznej sytuacji :)

    ale się rozpisałam, masakra xD no ale ja tak lubię, idę w ślady znajomej xD

    kończę już, bo za chwilę włączy się blokada, i będę musiała coś usuwać, a tego nie chcę... także weny ogromnej życzę, zapomniałam pod 15 życzyć, no ale zakręcona lekko jestem xD

    vielen danke fur eine gute strecke :*

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany! Muszę zbierać kasę na koncerty!

    OdpowiedzUsuń