Wróciłam myślami do wczorajszego dnia. Przeanalizowałam to, co do tej pory wywnioskowałam... Ktoś podrzuca mi zdjęcia, na których widać Paula z jakąś dziewczyną. Wyglądali na bardzo zakochanych. Daty, które były na zdjęciach, ujawniały, że zostały one wykonane kilka dni temu. Pozostało dowiedzieć się kto mógł mi je dostarczyć. Mam przeczucie, że to sprawka Olivera. W końcu to on jest we mnie po uszy zadurzony.
Nie mogłam uwierzyć, że Richard miał rację co do Paula. Jeszcze do wczoraj, dałabym sobie uciąć za niego rękę. Teraz? Teraz obawiam się, że mogłabym ją stracić...
A był taki kochany, taki słodki... Nie chcę myśleć co się będzie działo jak dowie się o tym Till... albo moi rodzice... Zrobiło mi się niedobrze z nerwów. Odechciało mi się śniadania. Postanowiłam przyrządzić coś smacznego dla Tilla. W końcu od jakiegoś czasu on stale przygotowuje śniadania.
Zalałam kawę i zabrałam się za przyrządzanie jedzenia dla mojego opiekuna.
Weszłam cicho do pokoju. Till wciąż słodko spał na fotelu. Jego głowa kiwała się na boki, w zależności na którą stronę padał ciężar ciała. Mimowolnie uśmiechnęłam się na ten widok.
- Till... - pogłaskałam go po policzku. Niestety, on ani myślał się budzić. Szturchnęłam go delikatnie - Till wstawaj, śniadanie ci wystygnie.
W końcu udało mi się go obudzić.
- Dzień dobry. - pocałowałam go w czubek nosa - Proszę, omlet z szynką i pieczarkami i kawa.
Posłał mi senny uśmiech.
- Dziękuuuujęęęęęę... - ziewnął. Wstał, przeciągnął się i wziął talerz z omletem. Kawę położyłam mu na stoliku. Usiadłam po turecku na łóżku.
- Zjesz ze mną?
- Nie, dziękuję. Jedz spokojnie.
- Już jadłaś?
- Nie... - napotkałam jego karcące spojrzenie, więc szybko się wytłumaczyłam - Nie jestem głodna, może przekąszę coś później.
- Bądź pewna, że przekąsisz, moja droga. Ty chudniesz w oczach! Za chwilę znikniesz całkowicie i co ja wtedy zrobię?!
Zachichotałam. Przechyliłam głowę na prawy bok i uśmiechnęłam się do niego.
- Zaręczam ci, że tak łatwo się mnie nie pozbędziesz. Za bardzo cię kocham, żeby cię zostawić samego.
Uśmiechnął się, na co ja odpowiedziałam mu tym samym. Patrzyłam chwilę jak je.
- Co ty tak spać nie mogłaś?
Wzruszyłam ramionami.
- Za dużo SOADu się nasłuchałam przed snem. - skłamałam.
- Czego?
- System Of A Down... Włączę ci ich dzisiaj. W tym roku wydali swoją debiutancką płytę, są świetni.
- Dobrze, zobaczymy co się pannie Laurze podoba...
Dwie godziny później...
- Richard, czy tobie coś by się stało jakbyś zapukał? Jeśli masz od tego umrzeć, dostać rozwolnienia, albo migreny powiedz, skończę się czepiać.
Wybuchnęliśmy z Richardem śmiechem na komentarz Tilla.
- Powinieneś się już przyzwyczaić, że czuję się tu jak u siebie. Z resztą, ja do Laury wpadłem, nie do ciebie, ty wielka, kudłata karykaturo.
- Ty mówisz do mnie, czy koło mnie, Kruspe?
Reesh totalnie zignorował Tilla i obrócił się do mnie.
- Pomyślałem, że może chciałabyś popróbować swojego głosu z gitarą?
- Mów od razu, że najzwyczajniej w świecie porywasz mnie do siebie. - wzięłam kurtkę z wieszaka - Till, wychodzę do Richarda.
- A ja co będę sam robił?!
- Nie próbuj mnie kupić tą słodką minką. - pogroziłam mu palcem. Przyszło mi coś do głowy - Zadzwoń do Paula. On pewnie też nie ma co robić. Ponudzicie się razem.
- Nie, nie, Paul jest dziś zajęty.
Spojrzeliśmy z Tillem na Richarda.
- Znaczy... mówił mi, że ma coś do pozałatwiania i że go nie będzie w domu.
Już widzę te jego sprawy do załatwienia. Zaklęłam w myślach.
Chwilę później...
- Pójdę przygotować gitarę i mikrofon, a ty się rozgość.
Richard zniknął za rdzawobrązowymi drzwiami. Zastanowiłam się chwilę nad Paulem i jego "sprawami na mieście". Po chwili usłyszałam głośny szelest, a następnie brzdąkanie. Weszłam za Richardem do pokoju. Oparłam się o głośnik.
Byłam ciekawa, co Paul powiedział Richardowi. Postanowiłam go trochę wypytać.
- Paul wspominał dlaczego go dziś nie ma w domu cały dzień?
- Nie. - wzruszył ramionami - Powiedział tylko, że musi coś załatwić.
- Dziwne... - uniosłam lewą brew i uważnie przyjrzałam się przyjacielowi - Umawiał się ze mną na dziś.
- Wiesz jak to jest, pewnie coś mu nagle wypadło. - szarpnął kilkakrotnie strunę - Słyszałem od Olivera, że świetnie idzie ci gra na basie.
- No...
- Dlaczego w ogóle przerwaliście lekcje?
Przyjrzałam mu się uważnie.
- Olli już się chwalił?
- Tak jakoś podczas rozmowy wyszło...
Niektóre sprawy wychodzą na jaw z prędkością światła...
Zaczęliśmy przerabiać z Richardem repertuar Rammstein. Najpierw kilka utworów z Herzeleid, później z Sehnsucht. Nie muzykowaliśmy długo. Richard pouczył mnie, żebym póki co nie narażała moich strun głosowych na duży wysiłek, gdyż może się to skończyć utratą głosu. Doradził, bym z początku ćwiczyła krótko, a z czasem będę mogła growlować coraz dłużej i dłużej...
Ale czy ja tak na prawdę chcę mieć zespół? Fakt, czasami marzę, wyobrażam sobie siebie w roli wokalistki, ale czy na prawdę tego chcę?
- Fajnie by było grać muzykę taką, jak System Of A Down.
- Nie znam...
Wyciągnęłam z kieszeni MP3, którą dostałam od Tilla, podałam Richardowi słuchawki i włączyłam muzykę, której słuchałam non stop od jakiegoś czasu. Reesh słuchał i co chwila kiwał głową.
W końcu oddał mi odtwarzacz.
- Niezłe. Długo grają?
- Nie, w tym roku wydali debiutancki album.
- Powiem ci, że nawet, nawet, zainteresuję się nimi.
Zaczęliśmy rozmawiać o głupotach. Przypomnieliśmy sobie sposób, w jaki Richard wychwycił we mnie growl. Teraz się z tego śmiał, ale wtedy, gdy klęczał nade mną i słuchał jak wrzeszczę, czuł się tak, jakby odkrył coś, co miałoby być wielkim skarbem ludzkości. No cóż, widać każdy może być odkrywcą w swojej dziedzinie...
- Dlaczego w ogóle przerwaliście lekcje?
Przyjrzałam mu się uważnie.
- Olli już się chwalił?
- Tak jakoś podczas rozmowy wyszło...
Niektóre sprawy wychodzą na jaw z prędkością światła...
Zaczęliśmy przerabiać z Richardem repertuar Rammstein. Najpierw kilka utworów z Herzeleid, później z Sehnsucht. Nie muzykowaliśmy długo. Richard pouczył mnie, żebym póki co nie narażała moich strun głosowych na duży wysiłek, gdyż może się to skończyć utratą głosu. Doradził, bym z początku ćwiczyła krótko, a z czasem będę mogła growlować coraz dłużej i dłużej...
Ale czy ja tak na prawdę chcę mieć zespół? Fakt, czasami marzę, wyobrażam sobie siebie w roli wokalistki, ale czy na prawdę tego chcę?
- Fajnie by było grać muzykę taką, jak System Of A Down.
- Nie znam...
Wyciągnęłam z kieszeni MP3, którą dostałam od Tilla, podałam Richardowi słuchawki i włączyłam muzykę, której słuchałam non stop od jakiegoś czasu. Reesh słuchał i co chwila kiwał głową.
W końcu oddał mi odtwarzacz.
- Niezłe. Długo grają?
- Nie, w tym roku wydali debiutancki album.
- Powiem ci, że nawet, nawet, zainteresuję się nimi.
Zaczęliśmy rozmawiać o głupotach. Przypomnieliśmy sobie sposób, w jaki Richard wychwycił we mnie growl. Teraz się z tego śmiał, ale wtedy, gdy klęczał nade mną i słuchał jak wrzeszczę, czuł się tak, jakby odkrył coś, co miałoby być wielkim skarbem ludzkości. No cóż, widać każdy może być odkrywcą w swojej dziedzinie...
Po jakimś czasie...
Szybkim tempem zmierzałam do domu. Ze słuchawek sączyła się muzyka. Rozejrzałam się wokół. Berlin zamilkł. Słyszałam tylko muzykę. SOAD, AC/DC, Iron Maiden, no i oczywiście Rammstein.
Byłam już w połowie drogi, gdy ktoś złapał mnie za ramiona. Krzyknęłam najgłośniej jak potrafiłam. Już po chwili byłam w objęciach Dooma.
- Idiota, kretyn, pacan... Czy ty na prawdę chcesz, żebym umarła na zawał serca?! Po tym, co tu przeszłam w pierwszy dzień, mam dość napadów w biały dzień!
Christoph nie zważywszy na obelgi, którymi w niego rzucałam tulił mnie mocno i głaskał po głowie.
- Przepraszam, księżniczko, ja zapomniałem, nie chciałem...
- No ok, wybaczę ci...
- Kamień z serca. Chciałem zaprosić cię na obiad, ale Till powiedział, że poszłaś do Kruspego, powydzierać się.
Kiwnęłam głową.
- No to co, idziemy!
Wywróciłam oczami i podreptałam za nim.
- Wiesz może co dzieje się z Ollim? Chodzi jakiś taki przygnębiony, nie poznaję go.
Wstrzymałam powietrze.
- Christoph, ja ci powiem. Ale wygadaj komuś to zginiesz. - zauważyłam, jak się uśmiecha - Mówię poważnie, tu nie ma nic do śmiechu.
- Ok... No, mów.
Opowiedziałam mu wszystko, co się wydarzyło. Ciężko mi opisać jego minę. Był w na prawdę ciężkim szoku. Co chwila kręcił głową i coś mamrotał pod nosem.
- Co tam gadasz? - zapytałam w końcu.
- Nie, nic... Jestem w szoku, tyle... A, słuchaj tak właściwie, to chciałem ci kogoś przedstawić. Jest rok starsza od ciebie, pomyślałem, że się dogadacie, a ty choć na chwilę odpoczniesz od facetów.
- Lubię przebywać w męskim towarzystwie... Ale, ale kochaniutki, kim jest ta "ona"?
- Alex, moja dziewczyna.
Gwizdnęłam. Na jego policzku zaplątał się rumieniec.
- Jakaś niedobra kobieta ukradła mi mojego ukochanego braciszka... - udałam płacz - Co ja teraz zrobię? Pewnie o mnie zapomnisz, a jeżeli już, to będę ciągle słuchać a Alex to, a bo Alex tamto...
Nie musiałam długo czekać na odzew ze strony Dooma.
- Głupia! Nigdy nie przestanę cię kochać!
- Przecież żartuję, Schneider! - dźgnęłam go w bok.
Po chwili...
Już w progu doskoczyła do mnie dziewczyna Dooma. Średniego wzrostu, z długimi, czarnymi, prostymi włosami, niebieskimi oczami. Cała promieniała.
- Ty musisz być Laura! - uściskała mnie - Jestem Alex, spotykam się z twoim bratem.
- Cześć... - byłam nieco oszołomiona jej entuzjazmem - Tak, Laura we własnej osobie.
Przyglądnęła mi się. Później spojrzała na Dooma. Zwinęła usta w linijkę.
- Ani trochę nie jesteście do siebie podobni... Doom, dlaczego wcześniej nie mówiłeś, że masz taką młodziutką siostrę? - spojrzała na niego z wyrzutem. Zmarszczyłam czoło i również przeniosłam wzrok na Christopha, następnie na Alex.
- Ty myślisz, że my jesteśmy biologicznym rodzeństwem?
- Christoph ciągle mi to powtarza!
Perkusista parsknął śmiechem.
- Doom, ty głupku... - złapałam się za głowę.
- Chyba nie rozumiem... - mina Alex była mieszanką dezorientacji i zdziwienia. Wypuściłam głośno powietrze ustami i opowiedziałam moją historię dziewczynie Schneidera. Kiedy wszystko zostało już wyjaśnione, śmialiśmy się z całej sytuacji.
- Że też ja się nie domyśliłam, że on mnie wkręca. - pokręciła głową z uśmiechem - Słuchaj, co robisz jutro?
- Nie mam jeszcze planów, nie wiem czy Paul będzie chciał się spotkać...
- To w takim razie robimy tak... Ja biorę kasę od Dooma, ty od Paula lub Tilla i lecimy na zakupy! Należy się nam w końcu! To co, jutro o 14 jestem u ciebie!
Chyba zaczynam ją lubić...
Popołudnie...
Wracając od Schneidera myślałam o Ollim, Paulu i akcji ze zdjęciami. Pomyślałam, że skoro Doom nic nie wie, to może Flake... Zawróciłam i wsiadłam do autobusu, który akurat podjechał.
Flake był zaskoczony moją wizytą. Przeszłam od razu do rzeczy.
- Nie mam zbyt dużo czasu. Powiedz mi tylko, czy któryś z chłopaków ostatnio zachowywał się jakoś inaczej?
Uniósł brwi.
- Nie, chyba nie... - zastanowił się - Olli tylko chodzi jakiś smutny. Może wiesz co mu jest?
- Ma chandrę... Poza nim wszystko jest ok?
- Nie zaobserwowałem nic szczególnego. Ale może powiesz mi o co chodzi?
- Flake, nie mogę... - wykrzywiłam się. Na prawdę było mi przykro, że póki co nie mogę nikomu nic mówić. - Dowiecie się wszystkiego w swoim czasie. Najpierw, muszę sama coś zaobserwować.
- No dobrze, skoro tak mówisz... Może chociaż herbaty się napijesz?
- Innym razem. Muszę iść, bo Till przecież zawału dostanie...
Wczesny wieczór...
Całą drogę myślałam o tym wszystkim, co się wokół mnie dzieje. Nigdy nie przypuszczałabym, że moje nudne życie zacznie być tak obfite we wrażenia, że zatęsknię za tą szarą monotonią. Uśmiechnęłam się gorzko do swoich przemyśleń.
Nagle, zauważyłam z daleka, jak Till wpuszcza do domu Paula. Korzystając z tego, że żaden z nich mnie nie zauważył, wycofałam się i obrałam kierunek na park. Nie miałam najmniejszej ochoty na towarzystwo Paula. Coś mi się nie zgadzało. Richard twierdził, że dziś w ogóle nie ma na nic czasu. Westchnęłam. Niech ten cały cyrk się już skończy...
Usiadłam po turecku na ławce. Skrzyżowałam ręce na piersi i oddałam się ponownie myślom...
Nie zauważyłam nawet kiedy się ściemniło... Z zamyślenia wyrwał mnie krzyk Tilla.
- Laura! Do cholery, kochana nie rób mi tak więcej!
Poczułam na sobie siłę jego ramion.
- Udusisz mnie... Przepraszam, zamyśliłam się no i tak jakoś mi zeszło...
- Coś cię trapi?
- Nie, - podniosłam się i pociągnęłam go w stronę domu - myślę tylko o Ollim. Zastanawiam się, czy ta przerwa, coś nam da.
- Na pewno. - przytulił mnie - A teraz chodź do domu, już dziewiąta.
Późny wieczór...
Prosto z kąpieli udałam się do kuchni po coś do picia. Gdy chowałam lodówki mleko zauważyłam, że ktoś ucieka spod domu. Szybko pobiegłam do drzwi. Otworzyłam je, ale niestety, nikogo nie zastałam. Spojrzałam pod nogi i zamarłam. Koperta. Podniosłam ją niepewnie i po cichu poszłam z nią do pokoju.
Otworzyłam ją. Zdjęcia. Poczułam kluskę w gardle. Przeglądałam po kolei fotografie. Z każdą kolejną, na pościel kapało więcej łez. Znany obrazek. Paul i jakaś kobieta. Data mówi, że został wykonane kilka dni temu. Wtuliłam twarz w poduszkę, by nie było słychać szlochania.
Zaufałam mu. Pokochałam go. Okłamał mnie. Nie wierzę, że mój kochany, słodki, idealny Paul robi mi coś takiego. Miałam już wszystkiego dość.
Zakopałam zdjęcia w komodzie i opadłam na łóżko zanosząc się płaczem.
_______________________________________
Alex, ten odcinek jest dla Ciebie ;*
Biedna Laura :c Nigdy nie spodziewałabym się czegoś takiego po Paulu. Strasznie jestem ciekawa co będzie dalej :D
OdpowiedzUsuńod razu dziękuję za miły prezent :* jak miło jest wrócić i zastać nowy odcinek tego genialnego opowiadania i w dodatku jeszcze z dedykacją i moją skromną osobą w postaci dziewczyny Dooma :* nic tylko dziękować do utraty tchu :*
OdpowiedzUsuńdługi ten odcinek, brawo, jestem z Ciebie dumna :* ale Ty dobrze wiesz, że te krótsze też zdobyły moje serce <3
z odcinka na odcinek nasz Tillosław robi się takim kochanym "tatusiem" mrykaśnie <3 wiesz, jak uwielbiam taką wersję Lindemanna <3 zresztą sama go takiego kreuję więc wiesz :)
Reesh interesujący się SOAD? kurde, grubo... już nie mogę się doczekać co będzie dalej? może wspólna trasa? ^^. jak coś to podsuwam Ci pomysły ^^.
dziwne, niby Paul miał jakieś sprawy a tutaj zjawia się u Tilla... coś czuję, że w 16 się trochę wyjaśni o co kaman... czekam cierpliwie xD
próbuję sobie wyobrazić sytuację jak Till krzyczy na Laurę i nie mogę, no nie mogę xD to musiało być naprawdę zabawne xD
no i na końcu mój mąż i ja :) jak coś to ja nie wpadłam w samozachwyt :P
Doom jak Doom, zawsze kochany, zawsze przyjacielski xD no a ja? hehe... zwariowana, co już od przywitania Laury zauważyłam xD skoro Christoph jest taki uroczy to ja się nie dziwię, że nabrałam się na jego żart ^^. te jego oczęta są tak piękne, że nie sposób oprzeć się urokowi Schneidera ^^. aż się boję pomyśleć o zakupach... w ogóle boję się pomyśleć co będzie jak reszta chłopaków się dowie o moim istnieniu ^^. no chyba że już wiedzą... :) jak nie to się dowiedzą xD
to tyle będzie, czekam z niecierpliwością na 16 odcinek, mam cichą nadzieję, że moja skromna osoba się pojawi :P
jeszcze raz bardzo dziękuję za dedykację i za wkręcenie mnie do bohaterów :* miło jest wrócić i zastać taki prezent <3
danke!